„Wiadro nie zimnej, ale lodowatej wody na głowy nasze, na moją też”

KORONA Góra Kalwaria – „PERŁA” II Złotokłos 1:2 (1:1)
Niedziela, 7-go kwietnia 2019, godzina 15.00
Stadion przy ulicy Wojska Polskiego 44

Wybiegliśmy punktualnie o 15-tej w następującym zestawieniu:

1. Krzysio Przepiórka (33( – w bramce,
2. Konrad Szymański (11) – prawa obrona,
3. Damian Folwarski (14) – prawy środkowy obrońca,
4. Przemek Zowczak (3) – lewy środkowy obrońca,
5. Paweł Pamrów (6) – lewa obrona,
6. Adrian Antosz (5) – kapitan, środkowy pomocnik,
7. Krystian Dudzicki (20) – drugi środkowy pomocnik,
8. Konrad Dombek (16) – prawe skrzydło,
9. Krystian Zarzecki (10) – lewe skrzydło,
10. Piotrek Pamrów (8) – cofnięty napastnik,
11. Tomek Folwarski (9) – na tzw. „szpicy”, napastnik wysunięty.

Rezerwowi:
13. Albert Gniado (12) – bramkarz rezerwowy,
14. Adaś Wrochna (2) – obrońca,
15. Mateusz Jasion (7) – napastnik środkowy,
16. Arek Górecki (17) – skrzydłowy,
17. Karol Guziński (19) – obrońca, pomocnik,
18. Jasio Dziuraniuk (22) – środkowy obrońca.

Zmiany: 1. 60 min. za Krystiana Zarzeckiego Arek Górecki, 2. 77 min. za Krystiana Dudzickiego Jasio Dziuraniuk; Janek wszedł na środek obrony, a do pomocy przesunął się Przemek Zowczak.

Bramki: Jedyną bramkę, zresztą wyrównującą dla naszego zespołu strzelił Piotrek Pamrów, bodajże główką – była to 39 minuta spotkania, a dla gości przypomnę,w podobny zresztą sposób, po wykonywanym uprzednio rzucie rożnym bramki wpadły w 34 minucie pierwszej połowy i na nasze nieszczęście w 89 drugiej, czyli takiej, kiedy raczej już nic się teoretycznie nie może zdarzyć. Mimo tego, iż sędzia doliczył aż 5 minut do regulaminowego czasu, wyrównać nam się nie udało.

Żółte kartki: Paweł i Piotrek Pamrowowie, Krystian Dudzicki i Damian Folwarski. Paweł w 66 minucie, Piotrek 94, Krystian 61, a Damian Folwarski 91 minucie spotkania

Mam nadzieję, że zaraz po meczu takie małe przynajmniej jedno wiaderko zimnej wody na swoje głowy wylaliście. Ja osobiście prysznic zimny wziąłem. Przyda nam się wszystkim, aby łagodnie powrócić na ziemię. Niektórzy z Was podeszli do tego meczu z „Perłą” drugą, jak do poobiedniego spacerku. Niestety mecz meczowi nierówny i trzeba sobie uświadomić, że raczej do rzadkości należą spotkania, kiedy po 20 minutach prowadzi się 2 lub 3 do zera.

Oczywiście takich meczy mogłoby być więcej, ale żeby tak się stało, trzeba wykorzystywać okazje na strzelenie bramki, o których zwykło się mówić „stuprocentowe”. I tutaj zaczynają się „schody”, o których zapominacie. Nie jesteśmy jeszcze mistrzami, nie gramy jeszcze tak, jakbyśmy sobie tego wszyscy życzyli, dlatego więcej skromności nam wszystkim się przyda i przede wszystkim pokory, mi również, nie jestem wyjątkiem.

Do każdego meczu, o czym powinien pamiętać każdy z Was, nie jeden, nie pięciu ani nawet jedenastu, każdy z Was, który przez trenera w danym dniu został powołany do szerokiej osiemnastki, musi podejść w pełni skoncentrowany i zdający sobie sprawę z tego, że przeciwnik bez walki nam się nie podda, że będzie nam przeszkadzał w rozwinięciu „naszych skrzydeł”, że często i gęsto będzie dla nas niewygodny, grający agresywnie i ostro, nie pozwalający nam grać w taki sposób jaki lubimy; inaczej mówiąc, używając piłkarskiego żargonu, siedzący nam na plecach.

Dopiero wówczas, kiedy i z taką presją sobie poradzimy, i będziemy potrafili automatycznie wykonywać wyuczone na treningi schematy, to będzie oznaczało, że naprawdę podeszliśmy do meczu w pełni skoncentrowani i że wyciągnęliśmy wnioski z takiego, powiedzmy sobie eufemistycznie „potknięcia” lub „wypadku przy pracy” , które miało miejsce pomiędzy godziną trzecią i piątą po południu w ubiegłą niedzielę.

Nie będę się „znęcał” nad tymi, którzy nie trafiali z bliska do prostokąta, przypomnijmy wszystkim, o wymiarach 7,32 x 244. To nie jest mało, ale jeżeli dla niektórych jest jednak, to będę powtarzał to z uporem maniaka – dodatkowy trening i jeszcze raz trening.

Jeżeli jako zespół potrafimy opanować pewne schematy i pewne wyuczone zagrania, to również możemy indywidualnie opanować i wyuczyć się takich uderzeń z różnych sektorów pola karnego, a chodzi mi przede wszystkim o sytuacje, określane w żargonie „sam na sam z bramkarzem”, które w czasie meczu będziemy wykonywali z zamkniętymi oczami, ze stuprocentową skutecznością.

Jeżeli ktoś z Was uważa się za Mistrza to bardzo dobrze, pewność siebie jest taka samo ważna w sporcie jak pokora, ale wówczas musi pamiętać o tym, że mistrzostwo zobowiązuje do ciężkiej i nawet bardziej niż ciężkiej pracy. Jak już nie raz wspominałem ostatnio, że jako całości zespołu nic w treningu zarzucić Wam nie można; staracie się i chcecie wygrywać, frekwencja jest bardziej niż dobra, ale widocznie nie każdy jeszcze poszczególny „trybik” działa tak jak powinien.

U jednego zawodzi psychika, więc nad tym elementem musi pracować, u drugiego „piłeczka się nie słucha”, więc winien poświęcić więcej czasu na przyjęcia piłki, na doskonalenie jej prowadzenia tak prawą jak i lewą nogą. Trzeci powinien ćwiczyć zwody i drybling, bo za każdym razem ilekroć chce jak ja to nazywam obrazowo „oszukać” przeciwnika lub „wywieźć go w pole”, tylekroć wpada na niego, niczym na mur średniowiecznego zamku.

Jeszcze inny niech weźmie worek z piłkami, a mieści się w nim ich ponad 20 i niech powtórzy około 100 razy, w jednym dodatkowym, indywidualnym treningu takie „najazdy” z około 20 m, na wprost, z boku, z ukosa, pod kątem itd. na pustą bramkę, a najlepiej z bramkarzem i niech uderza w pełnym biegu tak, żeby piłka lądowała w tym przywołanym niedawno prostokąciku.

Może się uśmiechacie, może nawet dworujecie ze starego Wiśni, ale uwierzcie mi, nie ma innego wyjścia. Macie trenera, który jest ambitny i zaangażowany, który Was szanuje i widzi w Was partnerów, który dostrzega, w każdym z Was więcej niźli Wy sami widzicie, który z Wami znalazł wspólny język, dlatego uszanujcie to i doceńcie jeszcze bardziej.

Bądźcie w stosunku do niego uczciwi, bo tylko takie relacje wzajemne, z obydwu stron rokują jakikolwiek sukces, nie tylko w sporcie. Pamiętajcie o tym, o czym już kiedyś Wam pisałem, że łatwo jest przekroczyć linię wzajemnego zaufania; niektórzy, określiłbym ich małymi ludzikami, mają tendencje do nadużywania czyjejś dobroci i czegoś, co przecież powinno uchodzić za rzecz normalną. Ale okazuje się, że dopiero wtedy, kiedy już takiej osoby nie ma z nami, doceniamy jej „wielkość”, która przecież zawiera się w bardzo prostych rzeczach, takich jak grzeczne i pełne ciepła zwracanie się do nas, patrzenie na nas jak na partnerów i dostrzeganie w nas rzeczy dobrych i pozytywnych.

Przepraszam Was, jeżeli piszę Wam o rzeczach, które wydają się Wam teraz, kiedy jest wszystko w porządku i Wasza postawa jak na razie w stosunku do aktualnego trenera jest prawidłowa, a nawet wzorcowa, niepotrzebne i wręcz nie na miejscu. Ale właśnie trzeba pisać i mówić o czymś otwarcie i nic nie tuszując, żeby się ustrzec takich postaw i takiego postępowania, które w ogóle nie powinny mieć miejsca w drużynie, która rości sobie pretensje do awansu. Lepiej zapobiegać niż leczyć, jak mówi mądre porzekadło, pasujące zresztą do wszystkiego.

Chcę tylko Wam uzmysłowić, że niewiele trzeba, aby ze strony Was, jako zawodników, piłkarzy, docenić i uszanować trenera, który poprzez swoją fachowość i posiadaną wiedzę, poprzez swoją pracowitość wreszcie, chce prowadzić Was do upragnionego celu, jakim jest teraz uzyskanie awansu do „A” klasy seniorów.

Do tej pory, moim zdaniem, potraficie docenić to wszystko o czym wspominałem powyżej, w większości, co nie znaczy, że wszyscy. Jeżeli widzę, że trener mi ufa, to robię wszystko, aby tego zaufania nie nadwyrężyć i nie chodzi mi tutaj o sprawy typowo piłkarskie. Wydaje mi się, że wiecie co mam na myśli. Wszystko się liczy, każdy drobiazg i każdy szczegół, jeśli mamy wszyscy zrealizować wymarzony cel.

Nawet to, o której godzinie przed meczem pójdziesz spać i czy naprawdę przed tym meczem wypoczniesz. Tak moi drodzy, nawet w „B” klasie to jest bardzo ważne. Człowiek niewyspany, „przemęczony” nie podejmie wyzwania, które przed nim trener wyznaczył. Powiem więcej – nie ma nawet prawa w stosunku do swoich kolegów, którzy te wymagania spełnili, aby udawać, że jest inaczej.

Jeżeli jesteś niewyspany, przemęczony, to lepiej dla Ciebie i lepiej dla całego zespołu, żebyś został w domu. Może są to sprawy dla niektórych niewygodne, i będące tabu, ale lepiej mówić o nich na samym początku, kiedy Polak mądry przed szkodą, jak pisał nasz Mistrz z Czarnolasu. Postępując tak wykażecie się większą mądrością i odpowiedzialnością zarazem niż, gdybyście przeszli nad tym do porządku dziennego.

Jeżeli, ja, jako jednostka, ten malutki trybik, będę nieodpowiedzialny i lekkomyślny, wówczas muszę zdawać sobie sprawę, że z powodu mojej nieodpowiedzialności, mojego ważenia sobie lekkce, może popsuć się coś co jest dobre i obiecujące.

Jeszcze raz Wam to, jako młodszym kolegom, jako zawodnikom, powtórzę – bądźcie na tyle odpowiedzialni, na ile w stanie jesteście nimi być. Jeżeli nie możecie temu podołać, zmobilizować się i przymusić, wówczas uczciwie o tym musicie powiedzieć.

Wszystko to o czym powyżej piszę jest jak na razie hipotetyczne i róbmy wszystko, żeby takim pozostało. Na razie nikogo nie zawiedliście, a to, że przegraliśmy u siebie z zespołem, z którym nie powinniśmy przegrać, o niczym nie świadczy i porażki tej nie należy za bardzo „przeżywać”, trzeba tylko wyciągnąć wnioski z tych elementów, które zawodziły i o których trener na poniedziałkowym treningu Wam powiedział.

Ja może ze swej strony jestem bardziej winny niż Wy, bo to ja przecież po wygranym wysoko meczu wyjazdowym w Sobolewie z Sosinką, popadłem w nastrój hurraoptymistyczny, w który jako osoba już niemłoda przecież, popaść nie powinienem. A więc może najbardziej mi się należał ten kubełek, nie zimnej, a lodowatej wręcz wody, która, jak zapewniają niektórzy jest nie gorsza od źródlanej.

Tamten mecz już się odbył, teraz musimy już mieć na uwadze tylko spotkanie w Sobieniach, i Jeziorach też dla ścisłości. Niedaleko to od nas, bo z czerskiego zamku widać doskonale, gdzie biegać w niedzielę, 14-go będziemy, a jeszcze lepiej powiedzieć grać nam przyjdzie i to w taki sposób, o którym wszyscy i każdy z osobna będzie mógł powiedzieć: gra bardzo dobra, a wynik jeszcze lepszy.