Wznawiając po rocznej przeszło przerwie te moje pisanie, albo bazgranie zapomniałem w ferworze ostatnich dwóch ligowych spotkań i huraoptymistycznego nastroju z mojej strony, podkreślam to z mojej strony, o bardzo ważnej rzeczy, aczkolwiek tego wszystkiego pozytywnego, co w 13. odcinku napisałem, jeśli chodzi o wielkie zaangażowanie i naprawdę dużą wiedzę trenera Szewczyka, a przede wszystkim to, że potrafił namówić chłopców do bardzo ciężkiej i uczciwej pracy na treningach, trzy razy w tygodniu, nie cofnę ani jednego słowa, choćby się „waliło” i „paliło”.
Tą ważną rzeczą, o której zapomniałem, było podanie kadry całego zespołu i innych, drobnych, wydawałoby się sprawach, ale bardzo ważnych przecież, kiedy chodzi o wynik końcowy i zrealizowanie założonego sobie celu, na początku pracy, a tym początkiem dla nowego trenera była połowa lutego roku bieżącego.
Oczywiście, że jest to druga, powiedzielibyśmy kolokwialnie, „połowa meczu”, który rozpoczął się 1 września roku ubiegłego, i chwała poprzedniemu trenerowi, Ryszardowi Milewskiemu i kierownikowi Stanisławowi Pukowi, że odchodząc zostawili zespół na pierwszym miejscu w tabeli Grupy II warszawskiej „B” klasy seniorów. Tego im nikt nie odbierze i nikt nie podważy – zakończyli jesienne rozgrywki na pierwszym miejscu z dwupunktową przewagą nad drugim zespołem – Glinianką i pięciopunktową nad trzecią drużyną – SF Wilanów.
Chodzi mi o coś innego. Mianowicie o to, żeby po jednym niepowodzeniu, nie zacząć siebie i innych bezkrytycznie oceniać i atakować, prawie że, biczować.
To nie jest zdrowe, dobre podejście i dokądkolwiek prowadzące, a jak już, to tylko raczej na manowce. Tutaj potrzebny jest spokój i chłodna ocena.
Ale nie o tym w tym odcinku miałem mówić. Te moje uwagi i moje spostrzeżenia o drugim meczu naszym rundy rewanżowej, wiosennej z „Perłą” II Złotokłos napiszę w następnym 15 odcinku.
Otóż chciałbym zacząć od kadry drużyny seniorskiej MKS „Korona” Góra Kalwaria, która się ukształtowała w momencie objęcia zespołu przez trenera Mariusza Szewczyka. Po przerwie zimowej nie podjęli treningu Damian Otto, Rafał Postek, Łukasz Sobiecki, znany bardziej pod pseudonimem „Siwy”, Grzesio Gromadzki, Michał Pindelski, Sapieja Maciek oraz bramkarze Marcin Ciechanowicz oraz Kuba Daniluk, który najczęściej bronił bramki Korony w rundzie jesiennej.
Odeszli od nas, przechodząc do „Wisły” Dziecinów, której trenerem jest nasz były bardzo dobry skądinąd i utalentowany trener,lubiany i szanowany przez zawodników Łukasz Hass, Konrad Acewicz, Maciek Choim i Sebastian Wiszniewski.
Cały czas są kontuzjowani i raczej nie wystąpią w żadnym spotkaniu rundy wiosennej Mariusz Basaj i drugi z bliźniaków Dudzickich z Czaplinka – Adrian. Są to na tyle poważne urazy, że wymagają leczenia operacyjnego, aczkolwiek szczegółów nie znam i nie będę się na ten temat wypowiadał.
Drugi najlepszy nasz snajper po Tomku Folwarskim, Kacper Książek już wznowił treningi i miejmy nadzieję, niedługo znów zobaczymy go strzelającego bramki dla naszego klubu.
Na jednym z treningów jeszcze, zanim zaczęły się rozgrywki, poważnej kontuzji kolana doznał nasz podstawowy zawodnik i wyróżniający się zawsze na boisku – Kuba Deryło. Najbardziej przykra rzecz, która może spotkać piłkarza – doznać urazu na treningu, ale tak bywa często i trzeba się z tym pogodzić. Kolano, to najbardziej narażony organ u piłkarza nożnego, a ja mogę coś o tym powiedzieć, bo moje lewe kolano od pewnego meczu pod koniec 1996, ledwo co się nadaje do podpierania nogi prawej.
Skręty, zmiany kierunku, wyskoki, a przede wszystkim częste brutalne faule w czasie meczu tak osłabiają ten niezwykle skomplikowany staw, że obecnie ze świeczką szukać trzeba, nawet zawodnika w młodym wieku, który choćby raz nie miał kłopotów, szczególnie z bocznymi wiązadłami, które stabilizują staw kolanowy.
W czasie przerwy pomiędzy rundą jesienną i wiosenną w tzw. okienku transferowym, przybyli do naszej drużyny następujący zawodnicy, o których zresztą już pisałem, ale jeszcze nie tak oficjalnie:
1. Jasio Dziurankiuk
urodzony 17 stycznia 1980 roku; można o nim powiedzieć i chyba popularny „Dziura” nie obrazi się na mnie, weteran, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, piłkarski, który choć nasz wychowanek, ostatnio bronił barw „Nadstalu” Krzaki Czaplinkowskie, występując najczęściej na pozycji środkowego obrońcy,
2. Bramkarz Albert Gniado
urodzony 25.07.1888 roku, który wrócił do drużyny po kilkuletniej przerwie, rodem z Potyczy, bardzo sympatyczny chłopak, mający bardzo dobry i pozytywny wpływ na kolegów; inaczej mówiąc dobry duch zespołu,
3. Arek Górecki
rówieśnik Tomka, wychowanek jak on Romana Paluszkiewicza, wspaniałego naszego obrońcy i trenera, urodził się 23 października 1990 roku, ale mieszkał zawsze obok naszego pięknego stadionu. Miał dłuższą przerwę, ale jak zobaczyłem do jakiej formy doszedł swoją rzetelną pracą na treningach, to jestem o jego grę spokojny. Szybki i trudny do upilnowania, bardzo ofensywny, będzie na pewno bardzo pożyteczny dla zespołu,
4. Kuba Orłowski
urodzony 25.02.1989 roku, który również po dłuższej przerwie, spowodowanej kontuzją, a jakżeby kolana, wznowił treningi, aczkolwiek uraz daje znać o sobie i trudno powiedzieć czy ostatnio grający, zresztą z bardzo dobrym skutkiem za trenera Jacka Kasztankiewicza w lidze okręgowej i „A” klasie, powróci do gry teraz; Kuba może występować na bocznej obronie i jako skrzydłowy, raczej prawy,
5. Jarka Michalskiego
urodzonego 6 grudnia 1986 nikomu przedstawiać nie trzeba, długoletniego kapitana i naprawdę świetnego playmakera, a przy tym tak,jak ja rodem z Wincentowa i w przeciwieństwie do mnie, cały czas tam mieszkającego z rodziną. To bardzo dobrze, że Jarek dał się namówić Kacprowi do powrotu, bo jego doświadczenie i rutyna na pewno się drużynie przydadzą. Niestety praca, którą wykonuje, nie pozwala mu na trenowanie takie, jakby i on, i trener Szewczyk sobie życzyli, ale na to nie mamy wpływu i trzeba się cieszyć mimo wszystko, że Jarek zasilił Koronę w sezonie, który m.in. i dla niego i dla nas wszystkich okaże się szczęśliwy,
6. Krzysio Przepiórka
grający ostatnio w Baniosze, rocznik 1986 tak jak Jarek, z 17-go miesiąca października, aczkolwiek z pewną przerwą, wskoczył przebojem jako ten pierwszy z bramkarzy do drużyny, w meczach ze „Snajperem” Sosinką i „Perłą” II Złotokłos,
7. Kuba Wiśniewski
rocznik 1992, z 9-go stycznia, tak jak ja powrócił do Korony, choć on po dłuższej przerwie, występując w tzw. międzyczasie w „Orle” Baniocha, jako jeden ze środkowych obrońców, będącym tam przez dłuższy czas filarem banioskiej defensywy. Niestety praca w Mondi, dawnym Confinecu i Frantschaku, nie należy do takich, która ułatwia trenowanie i grę. Niekorzystny dla czynnego piłkarza 4 brygadowy system pracy, kiedy pracuje się na jednej zmianie 12 godzin, z przerwą na spanie, nie sprzyja treningowi i utrzymaniu formy, ale takie są czasy i nie tylko Kuba ma z tym problem. Ja jako jego ojciec i kierownik drużyny wierzę, że Kuba dojdzie do wysokiej formy, co w połączeniu z jego dynamicznym stylem gry, polegającym na częstym podłączaniu się do akcji ofensywnych, będzie przynosiło wiele korzyści drużynie. Musi uważać niestety, co jest jego zmorą, na częste faule, które jak to miało miejsce w Sobolewie, mogą kończyć się czerwoną kartką, a to nie pomaga, lecz osłabia zespół. Trzeba o tym pamiętać, jako o ważnym elemencie samej gry i techniki odbioru piłki. Nie chodzi o to, żeby grać jak „panienka”, bo współczesna piłka taką nie jest, ale, żeby mieć na uwadze to, gdzie w danej chwili się znajduję, w którym sektorze boiska i jak się ustawiam do przeciwnika, kiedy mogę czysto zaatakować i odebrać piłkę, ewentualnie przerwać akcję, wybiciem piłki. Najlepiej jest piłkę czysto odebrać i jeszcze ją dokładnie zagrać do kolegi z drużyny, ale to oczywiście jest ideał, do którego jednak należy dążyć, nie zniechęcając się niepowodzeniami,
8. Przemek Zowczak
nazwany przez kibiców „Kudłatym”, ze względu na swą bujną, kruczoczarną czuprynę, której poniekąd zwyczajnie, po ludzku każdy mu zazdrości, reprezentował ostatnio klub „Nadstal” Krzaki Czaplinkowskie, będąc jego jednym z najlepszych zawodników. Ten chłopak, mieszkający w Otwocku, a pochodzący z Sosinki, urodził się 26 listopada 1988 roku, na pewno okaże się dla Korony dużym wzmocnieniem, przynajmniej ja bardzo w to wierzę.
Teraz kilka słów o samej frekwencji na treningach. Jeśli chodzi o mnie, to ja nigdy nie widziałem, żeby w drużynie seniorów naszego klubu tak dobra, wysoka frekwencja na treningach, kiedykolwiek miała miejsce.
Chłopcy trenują trzy razy w tygodniu: w poniedziałki o 20-tej, we środy i czwartki o godzinie 19.30. Od mojego pierwszego treningu 11 marca, nigdy nie zdarzyło się, żeby na treningu było mniej niż 15 zawodników.
Najczęściej jest 17 do 18 zawodników, a często, przynajmniej raz w tygodniu 20.
To naprawdę budujące i optymistyczne, a przecież nie ma prawie tygodnia, żeby jakiś gracz nie doznał kontuzji lub nie był chory; ostatnio przydarzyło się to Konradowi Sobocie. Do Łukasza Hassa też przychodziło bardzo dużo chłopaków na treningi, ale wtedy kadra była o wiele szczuplejsza. W tym miejscu chciałbym sprostować to, co uważam jest dla nich krzywdzące, przywołując w poprzednim odcinku Łukasza Hassa i Mirka Rybickiego, że zawodnicy, których oni mieli do dyspozycji byli prawie tymi samymi zawodnikami, co teraz, za trenera Mariusza Szewczyka i wcześniej Ryszarda Milewskiego.
Otóż oni mieli mniejszą ilość zawodników. I nie tylko o liczbę samej kadry zespołu tutaj chodzi. Każdy, pamiętający ten okres, chyba wie o czym mówię.
Nie grali za ich kadencji przecież ani bracia Folkowie, ani Damian Otto czy Kacper Książek, nie mówiąc już o Konradach Szymańskim i Dąbku.
Wszyscy oni wraz z bramkarzami Kubą Danilukiem i Marcinem Ciechanowiczem pojawili się w Koronie za kadencji trenera Milewskiego i kierownika Stanisława Puka.
A ostatnio, jak wyżej wyliczyłem, zasiliło nasz zespół 8 piłkarzy, którzy, jak mawiał nieodżałowany wieloletni kapitan pierwszoligowej Gwardii Warszawa i mój ulubiony trener, świętej pamięci Ryszard Kielak, „nie są tabaki”, co oznaczało zawodników dobrze wyszkolonych technicznie i umiejących grać w piłkę.
A oto pełna lista zawodników, którzy zostali zgłoszeni do rundy rewanżowej sezonu piłkarskiego 2018/2019:
1. Antosz Adrian 1996.01.29 obrońca, pomocnik kapitan drużyny
2. Basaj Mariusz 1994.08.08 obrońca, pomocnik
3. Ciechanowicz Marcin 1994.10.06 bramkarz
4. Deryło Jakub 1992.03.12 pomocnik, obrońca
5. Dombek Konrad 2001.05.11 napastnik, pomocnik
6. Dudzicki Adrian 2000.05.24 pomocnik, obrońca
7. Dudzicki Krystian 2000.05.24 pomocnik, obrońca
8. Dziuraniuk Jan 1980.01.17 obrońca
9. Folwarski Damian 1992.05.22 obrońca, pomocnik
10. Folwarski Tomasz 1990.03.25 napastnik
11. Gniado Albert 1998.07.25 bramkarz
12. Górecki Arkadiusz 1990.10.23 napastnik, pomocnik
13. Guziński Karol 1994.06.29 pomocnik, obrońca
14. Guziński Dawid 1996.06.15 bramkarz
15. Jasion Mateusz 1995.05.25 napastnik, pomocnik
16. Kasprzyk Michał 2000.08.24 obrońca, pomocnik
17. Książek Karol Kacper 1993.04.03 napastnik, pomocnik
18. Michalski Jarosław 1986.12.06 pomocnik
19. Orłowski Jakub 1989.02.25 pomocnik, obrońca
20. Otto Damian 1993.09.07 pomocnik
21. Pamrów Paweł 1996.04.12 obrońca, pomocnik
22. Pamrów Piotr 1996.04.12 napastnik, pomocnik
23. Postek Rafał 1992.10.23 pomocnik, napastnik
24. Przepiórka Krzysztof 1986.10.17 bramkarz
25. Sobota Konrad 1998.03.31 napastnik, pomocnik
26. Sujecki Michał 2000.11.05 obrońca, pomocnik
27. Szymański Konrad 2000.02.09 obrońca
28. Wiśniewski Jakub 1992.01.09 obrońca, pomocnik
30. Wojtas Dominik 1997.07.17 pomocnik, napastnik
31. Wrochna Adam 1999.02.12 obrońca
32. Zarzecki Krystian 1998.05.21 napastnik, pomocnik
33. Zowczak Przemysław 1988.11.26 pomocnik, obrońca.
P.S. Wiadomość prawie z ostatniej chwili, no bo w poniedziałek o godzinie 20-tej czasu letniego, pojawił się znowu w szatni klubowej i na samym treningu nie kto inny jak Przemek Mrowiński, znany większemu ogółowi jako „Mrówa”. Trzymamy kciuki za tego chłopaka i chyba nie skończy się pierwszym razie. Z Buczynowa niedaleko, a przez Bory Czaplińskie jeszcze bliżej, dlatego nic innego nie pozostaje jak zacząć treningi na poważnie, Przemek.