Chciałbym podziękować Zdzisiowi Walickiemu, dziadkowi bliźniaków, za przypomnienie mi, iż źle policzyłem bramki strzelone przez naszych chłopców w rundzie jesiennej. Przepraszam jego, a przede wszystkim chłopaków, którym ująłem bramek przez nich strzelonych. Jest powiedziane, że należy oddać Cesarzowi to co Cesarskie, a Bogu to co jest Boże. Ja oddaję więc to, co się chłopakom należy.

Najwięcej bramek z naszej drużyny w rundzie jesiennej sezonu 2017/2018 strzelili:

1. Piotrek Pamrów 10
2. Krystian Zarzecki 4
3-5. Adrian Antosz 3
3-5. Paweł Pamrów 3
3-5. Adam Szczepek 3

6. Rafał Postek 2
7. Damian Szcześniak 2
8. Kuba Deryło 1
9. Adaś Wrochna 1
10. Konrad Sobota 1
11. Piotrek Żelazo 1

Na wyróżnienie zasługuje Piotrek Pamrów, który w meczu w Lesznowoli z Zamieniem strzelił 4 gole. 10 bramek na jedną rundę, to wcale jest zły wynik. Gdyby utrzymał to samo na wiosnę, wówczas dorobek 20 bramkowy byłby przyzwoitym rezultatem.

Jeśli już jesteśmy przy statystykach, to przypomnę wyniki wszystkich naszych meczy, rozegranych jesienią ubiegłego już roku przecież:

1. PKS Radość – Korona 3:6
20.08.2017 godzina 15.00
bramki: Paweł Pamrów – 2, Piotrek Pamrów – 1, Postek Rafał – 1, Damian Szcześniak – 1, Krystian Zarzecki – 1

2. KS Glinianka – Korona 0:1
26.08.2017 godzina 17.00
bramka: Piotrek Pamrów z wolnego

3. Korona – Perła II Złotokłos 1:4
2.09.2017 godzina 17.00
bramka: Zarzecki – 1

4. 9 września lub 10-go pauzowaliśmy ze względu na nieparzystą ilość zespołów w grupie.

5. Korona – KS Sobienie Jeziory 2:0
16.09.2017 godzina 17.00
bramki: Damian Szcześniak – 1, Adrian Antosz z wolnego – 1

6. „Orzeł” Parysów – Korona 6:2
24.09.2017 godzina 14.00
bramki: Jakub Deryło – 1, Adrian Antosz – 1

7. Korona – „Jeziorka” Prażmów 2:1
30.09.2017, godzina 16.00
bramki: Piotr Pamrów – 1, Adam Szczepek – 1

8. ULKS „Grom” Prace Małe – Korona 3:4
08.10.2017 godzina 13.00
bramki: Piotrek Pamrów – 2, Rafał Postek – 1, Krystian Zarzecki – 1 k

9. Korona – UKS „Walka” Kosów 1:2
14.10.2017 godzina 15.00
bramka: Konrad Sobota – 1

10. UKS Tarczyn – Korona 2:1
21.10.2017 godzina 15.30
bramka: Adaś Wrochna – 1

11. Korona – „Orzeł” Baniocha 3:4
28.10.2017 godzina 13.00,
bramki : Adaś Szczepek – 1, Krystian Zarzecki – 1 z wolnego, Piotrek Pamrów – 1

12. SRS Zamienie – Korona 0:6
05.11.2017 godzina 13.00
bramki: Adrian Antosz – 1, Paweł Pamrów – 1, Piotrek Pamrów – 4

13. Korona – SF Warszawa (Wilanów) 1:6
godzina 12.00
bramka: – z karnego Piotrek Żelazo i była to bramka honorowa

Jeszcze jedna sprawa. Gdy pisałem dwunasty odcinek, myślałem, że do naszego zespołu przyjdzie w przerwie zimowej 3 dobrych doświadczonych zawodników z wyższej ligi niż klasa B tzn. takich, przy których nasza młodzież nabierze pewności siebie, że razem z nimi zaczną wygrywać mecz za meczem. Niestety chyba nic z tego nie wyszło, bo ani na turnieju halowym, ani w sparingach żadnej nowej twarzy nie dało się zauważyć, oprócz Filipa Kaczmarskiego, Sebastiana Wiszniewskiego, którzy powrócili z wypożyczenia z KS Piaseczno.

Zmienia to postać rzeczy, gdyż bez starszych, doświadczonych zawodników, będzie trudno o awans z ósmego miejsca, z dorobkiem zaledwie 18 punktów, z ujemnym bilansem bramkowym i kiedy 12 punktów przewagi nad nami ma pierwszy zespół Baniochy i 10 punktów druga w tabeli Walka Kosów.

Dlatego przytaczam tylko te dwa zespoły, ponieważ awansują dwa pierwsze zespoły z najlepszym dorobkiem punktowym i bramkowym.

Oczywiście, że nie jest wcale powiedziane, że bez wspomnianych wzmocnień, nie będziemy wygrywali meczu za meczem na wiosnę, ale jak powiedziałem nie będzie to łatwe. Jeżeli chłopaki dobrze się przygotują do sezonu i nie będą tracić „frajerskich” bramek oraz będą wykorzystywać z zimną krwią dogodne sytuacje do strzelania bramek, wówczas otworzy się nadzieja, że nawet tylko swoim zawodnikami zdołamy awansować.

Ale pod warunkiem, że pod względem fizycznym, będziemy dwa razy lepsi niż nasi przeciwnicy. Musimy po prostu swoich przeciwników „zabiegać”, innej możliwości nie widzę. Zresztą zawodnik źle przygotowany pod względem motorycznym, jeśli jest nawet dobry technicznie, to tych umiejętności nie „sprzeda”. Trzeba między bajki włożyć takie stereotypy, że zawodnik dobrze wyszkolony pod względem technicznym, może nadrobić braki kondycyjne swoją piłkarską techniką. A czy zapytał się kiedyś ktoś takiego wspaniałego technika, nienagannie przyjmującego piłkę, świetnie grającego ciałem i potrafiącego minąć zwodem, czyli „kiwnąć”, kilku przeciwników na małej przestrzeni jak on się przygotowywał do sezonu? Otóż ja odpowiadam za niego. Żeby zawodnikowi wychodziło na boisku dosłownie wszystko, to podstawowym warunkiem jest jego przygotowanie kondycyjne, fizyczne. Cóż po technice, kiedy brzuszek się zaokrągla lub po kilku przebieżkach albo po kilku zwodach na większej szybkości brakuje zawodnikowi tchu? Jeżeli obserwujecie Ligę Mistrzów, w której gra się na najwyższych obrotach 90 minut plus 5 doliczonego czasu, to myślicie, że ta „gladiatorska wytrzymałość” bierze się z niczego, z samego zaklinania rzeczywistości? Otóż nie moi mili. Żeby biegać po 12 km w czasie jednego meczu, ale nie w tempie leśnych dziadków, to najpierw trzeba do takiego wysiłku organizm przygotować poprzez morderczy i graniczący z ludzkimi możliwościami trening. I wcale nie jest ważne w jakiej się lidze gra.

Żeby biegać po boisku z uśmiechem na ustach, to najpierw trzeba poprzedzić ten uśmiech grymasem bólu na treningu, inaczej się nie da. Wierzcie mi, bo doskonale wiem, jak to wygląda. Trening to nic innego jak pokonywanie własnych słabości, własnych ograniczeń. Ja, który mam 53 lata prawie przebiegam codziennie 5 km czasami 7, a przynajmniej raz w tygodniu minimum 10. Myślicie, że przychodzi mi to łatwo? Nie, wprost przeciwnie. Są takie dni, kiedy resztkami sił kończę wytoczony sobie danego dnia dystans. Gdybym podchodził do treningu podobnie jak Wy, przynajmniej jak niektórzy z Was, to wierzcie mi, nigdy zamierzonego sobie dystansu nigdy bym nie przebiegł.

Natura ludzka jest taka, że podpowiada człowiekowi, aby zrezygnował z zamierzonego celu w takim momencie, który wydaje się kresem wszystkiego . A jest to nieprawda, ponieważ żeby osiągnąć coś ponad zwykłą ludzką przeciętność, to najpierw trzeba pokonać swoje ograniczenia, swoje słabości, mdłości i wymioty czasem. Gdy przynajmniej raz uda się nam zrobić coś więcej niż nam się wydaje, że możemy zrobić, wówczas każdy kolejny nasz trening uodporni nas na to, aby nie rezygnować wtedy, kiedy „leniwa i bojaźliwa” natura każe nam się zatrzymać. Jest dużo takich dni, a biegam 7 dni w tygodniu plus po bieganiu ćwiczenia na mięśnie brzucha tzw. brzuszki, pompki, że po przebiegnięciu połowy dystansu lub jeszcze nie nawet, to ta słaba natura podpowiada mi, aby przerwać bieg i dalszą drogę przebyć wolnym marszem,a nawet spacerkiem. Ta wygodna, druga natura człowieka kusi cały czas, a szczególnie wtedy, kiedy nadchodzi kryzys: „nie męcz się, po co się męczysz, przecież możesz sobie posiedzieć wygodnie w fotelu, popijając piwko, zagryzając czipsami, a żeby wyglądało, że sport jednak nie jest ci obcy włącz sobie satelitę, leci akurat Primera Division . Któż ci zarzuci człowiecze, żeś nie sportowiec pełną gębą?”.

Ważne jest, abyśmy nauczyli się pokonywać swoją niemożność, swoje lenistwo, swoje „chodzenie na skróty”. To chodzenie na skróty, które wziąłem w cudzysłów jest często w Waszym wypadku dosłowną praktyką. Ale nie da się na skróty awansować, ani na skróty wygrywać. Nie łudźcie się. Jeszcze nikt nie doszedł do wyznaczonego sobie celu minimalistycznym podejściem. Ja uważam, żeby awansować do A klasy to trzeba trenować tak intensywnie, jakbyśmy grali na poziomie tych lepszych zespołów z A klasy, albo przynajmniej na poziomie tych słabszych zespołów z okręgówki. A najlepiej trenować nie na 100 procent swoich możliwości, lecz 150 procent. Wówczas możemy być spokojni o wyniki. A jeżeli nawet nie będą takie jak sobie zamierzyliśmy, to przynajmniej będziemy miel spokojne sumienie, że zrobiliśmy wszystko co do należało.

I to by było na tyle i aż tyle. Nie pozostaję mi nic innego jak życzyć Wam, żebyście potrafili dążyć do wyznaczonego sobie celu.