Nie mogę powiedzieć, że przewidziałem wynik sobotniego spotkania z Sobieniami – Jeziory, aczkolwiek wierzyłem, że ten mecz wygramy. Dobrze nam się wszystko ułożyło, bo już w 8 minucie objęliśmy prowadzenie po pięknym uderzeniu z woleja Adriana Antosza, któremu dokładnie dograł nasz niezastąpiony „Norek”, czyli Krystian Zarzecki, dla przypomnienia, jeżeli by ktoś jeszcze nie wiedział. Ale nie sądzę, bo popularność „Norka” rośnie z meczu na meczu.
W 22 minucie na listę strzelców wpisał się Damian Szcześniak z podania Adasia Szczepka. Było z pożytkiem dla zespołu, że tym razem Damian nie przekładał z jednej nóżki na drugą. I po tym golu było właściwie, jak to się pięknie po piłkarsku mówi, po zawodach. Do końca meczu to my mieliśmy przewagę i my kontrolowaliśmy grę.
Przypomnę, że wyszliśmy w następującym zestawieniu: w bramce Piotrek Żelazo, na prawej obronie „Pepe”(Michał Kasprzyk), dwaj środkowi obrońcy: Konrad Acewicz, dla kolegów „Acewa” z „Gajuszem Juliuszem Cezarem”, w skrócie „Cezarem”, a dla tych, co dopiero włączyli odbiorniki, to przypomnę, że to Czarek Szlasa, podobnie jak Damian Szcześniak rodem z Naddawek; na lewej nasz el capitano Mariusz Basaj. Na prawym skrzydle „Norek”, a po przeciwnej stronie „Posti” czyli Rafał Postek rodem z pobliskiego Chynowa, natomiast jako środkowi defensywni pomocnicy od pierwszych minut wyszli na boisko Piotrek Pamrów, zwany „Bliźniakiem” oraz Adrian Antosz.
Na szpicy jak zwykle Damian Szcześniak, mający za plecami naszego „Bońka”, ale nie z Bydgoszczy, Adasia Szczepka. Na ławce obok mnie i Pani pielęgniarki zasiedli: jako bramkarz rezerwowy Hubert Kłosiński, który żadnym dokumentom tożsamości się nie kłaniał oraz „Roger”, „Delahoja” Maciej Choim, Mateusz Jasion vel „Jesion”, Paweł Pamrów, zwany „Bliźniakiem drugim” oraz Michał Sujecki, Jarek Sapieja oraz Karol „Guzik” Guziński.
Wracając do spraw statystycznych, o których jeszcze nie wspominałem, to należałoby odnotować przyjście do „Korony” w okresie przejściowym, letnim dwóch bramkarzy, którzy nam „z nieba spadli”, czyli Piotra Żelazo z Sobień – Jezior pobliskich oraz z Tarczyna Krystiana Knotka. Piotrek przeszedł na zasadzie wypożyczenia, a Krystian bodajże jest zawodnikiem tzw. wolnym.
Kto ubył to już wspominałem poprzednio. Nasz zespół zasilili jeszcze miejscowi chłopcy: Hubert Kłosiński z „Parceli” i z Tomic Michał Krupa, którzy dotychczas nigdzie nie byli zgłoszeni do rozgrywek.
O tym, że Mariusz Basaj został kapitanem zespołu również napisałem. Korzystając z okazji zwracam się do Ciebie Mariusz, żebyś zdawał sobie sprawę, że bycie kapitanem drużyny nie polega na założeniu opaski na lewym ramieniu i dania sygnału do przedmeczowego okrzyku. To bardzo odpowiedzialna funkcja, choć bardzo dla piłkarza zaszczytna.
Pamiętaj o swoich dwóch poprzednikach, którzy zostawili drużynę w momencie, kiedy najpierw spadaliśmy z okręgówki do „A” klasy, a rok później z „A” klasy do klasy „B”. Uważam, że w taki sposób kapitanowie nie postępują. To oni powinni być z drużyną nie tylko w chwilach zwycięstw i awansów, ale przede wszystkim, kiedy drużynie się nie wiedzie , kiedy wszyscy się od niej odwracają prawie.
I kapitanem jest się dla całej drużyny, bez podziału na lepszych i gorszych. Jak już nie raz o tym mówiłem – drużyna to nie tylko tych jedenastu, których trener w danym dniu wyznaczył „do boju”; to również ci, którzy siedzą na ławce, jak i ci, dla których nie starczyło miejsca w ogóle, bo jak wiemy doskonale, do protokołu można wpisać osiemnastu.
Kapitan jako ten dobry duch zespołu ma naprawdę wielką rolę do spełnienia i na boisku, i w szatni, a kto grał w piłkę to dobrze wie, że dobry kapitan ma szacunek i poważanie na co dzień i wśród kolegów, trenera i wśród kibiców.
Powodzenia Mariusz, mam nadzieję, że podołasz temu niełatwemu zadaniu. Najważniejsze, abyś zdawał sobie sprawę, że „Korona” Góra Kalwaria, to brzmi dumnie i nawet wtedy, kiedy występuje w najniższej lidze rozgrywkowej.
Jeżeli będziesz o tym pamiętał i zarazisz taką postawą swoich kolegów, to wówczas będzie o wiele łatwiej dochodzić do celów, które wspólnie z trenerem oraz Zarządem Klubu sobie wytyczyliście.
A takim pierwszym celem jest powrót do „A” klasy i przede wszystkim temu celowi powinniśmy wszystko, co jest możliwe do podporządkowania. To powinno być nie tylko większe zaangażowanie na treningach i w bezpośrednich meczach ligowych, ale także sportowy tryb życia, który ma niebagatelny wpływ na formę i predyspozycję zawodników. Sami dobrze wiecie, moi młodsi koledzy, że często o miejscu w tabeli decydują niuanse, o których nie chcę tu pisać.